poniedziałek, 21 września 2015

#14 One Shot POŻEGNALNY: Leonetta "Horror serc." (na zamówienie Anonima)

One Shot: Leonetta "Horror serc."

Para: Leonetta
Gatunek: Dramat, Romans, Horror
Dedyk: Dla Anonima oraz wszystkich, którzy byli ze mną podczas mojej pracy na tym blogu! <3


~Czy wiesz, czym jest prawdziwa miłość? 

Zwykłe, mało istotne uczucie.
*Prawdziwa miłość to stan, w którym bardziej zależy nam na szczęściu innego człowieka, niż na własnym.*
*Prawdziwa miłość jest głębokim uczuciem, które ofiarowujemy drugiej osobie "za nic". Dostrzegamy jej zalety oraz wady, które potrafimy zaakceptować.*

~Czy da się zapomnieć o prawdziwej miłości?

Oczywiście. Przecież zawsze możemy znaleźć sobie nowego ukochanego.
*Nie. Prawdziwa miłość zawsze pozostanie w naszym sercu.*
*Nawet, jeśli bardzo byśmy tego chcieli, nigdy nie zapomnimy o osobie, którą obdarzyliśmy prawdziwą miłością.*

~~*~~

- Myślałam, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem. W tym związku nie czułam się swobodnie. Bolało mnie twoje zachowanie. Raniłeś mnie. Zostawiłam cię. Postanowiłam zapomnieć.
~Kłamstwo! Byłeś najlepszym, co spotkało mnie w życiu! Po prostu nie potrafiłam tego dostrzec!~
Popełniłam błąd...

- Myślałem, że rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie czułem się dobrze w tym związku. Twoje zachowanie sprawiało mi ból. Cierpiałem. Zostawiłaś mnie. Postanowiłem zapomnieć.
~Kłamstwo! Byłaś najlepszym, co spotkało mnie w życiu! Po prostu nie potrafiłem tego dostrzec!~
Popełniłem błąd...

~~*~~

Pierwszy miesiąc.
~ Violetta, myślę o tobie...
~ Leon, myślę o tobie...

- Cześć - rzucił oschle, mijając ją na szkolnym korytarzu.
 Nie odpowiedziała.

Drugi miesiąc.
~ Leon, tęsknię za tobą...
~ Violetta, tęsknię za tobą...

- Musimy napisać razem piosenkę... - szepnęła.
- Pójdę do nauczycielki i poproszę, żeby zmieniła mi partnerkę. Tak będzie lepiej.
- Masz rację.

Trzeci miesiąc.
~ Violetta, pragnę cię...
~ Leon, pragnę cię...

- Musimy porozmawiać.
 Dotknął jej dłoni.
- Myślę, że nie mamy o czym.
 Odsunęła się.

Czwarty miesiąc.
~ Leon, umieram bez ciebie...
~ Violetta, umieram bez ciebie...

- Pogódźmy się. To wszystko nie ma sensu.
 Wtuliła się w jego tors, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Będziemy przyjaciółmi? - zapytała.
- Oczywiście.

~~*~~

- Violetto Castillo, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?
- Pańska propozycja, panie Federico Pasquarelli, jest nie do odrzucenia.
 Zbliżył się. Pocałował ją. Namiętnie. Długo. Z uczuciem.

~Byliśmy tylko przyjaciółmi... Ale nie mogłem patrzeć na ciebie w objęciach tego dupka...~

- Uważam, że nie powinniście być razem...
- Jak możesz tak mówić?! Kocham go! Myślałam, że jesteś moim przyjacielem...
- Jestem! Po prostu się martwię!
- Wiesz co?! Daj mi spokój! 

~Tak naprawdę cały czas szukałam w jego oczach ciebie...~
~Po tej rozmowie umarłem...~

Byli nadzy. Chciał, żeby zapamiętała tą chwilę do końca życia. Myślał, że ich ciała naprawdę są jednością, a ona kocha go bezgranicznie.
- Leon - jęknęła. - Jesteś cudowny...
- Miło mi to słyszeć, ale mam na imię Federico... - powiedział sarkastycznie.

~Nie chciałam go zranić. Starałam się, ale nie mogłam przestać myśleć o tobie...~

- Gdzie jest Leon? Czemu nie chodzi do szkoły?

~Chciałam wyznać ci prawdę. Powiedzieć, że kocham tylko ciebie. Nie wiedziałam, że...~

 Otworzyła błękitną kopertę, przesiąkniętą jego perfumami. Uśmiechnęła się. Lekko. Niemalże niewidocznie. Spojrzała na małą karteczkę, która znajdowała się w środku.

Nie mogłem żyć ze świadomością, że jesteś szczęśliwa w ramionach innego...
Perdón...
~Leon Verdas

 Przeczytała to i pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Zamiast wyznać ci uczucia, szukałam chociaż cząstki ciebie w kimś innym...
Perdón...

Kilka kroków...
Brama...
Lewa strona...
Marmurowy nagrobek...
Znicz...
Bukiet kwiatów...

- Kocham cię Leon...

Brak odpowiedzi ją zabijał...
Płakała...
Aż do śmierci...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Witam wszystkich, którzy postanowili przeczytać tego OS'a! ^^
Jest taki... dziwny. Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał, o co mi chodzi! :3
Kolejny... To ostatni One Shot, który opublikowałam na tym blogu!
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować Pannie Martin i Marce Lambre, z którymi miałam zaszczyt tu współpracować! <3 Jestem pewna, że dadzą sobie radę beze mnie! Z pewnością będę czytać ich dzieła! :3
Dziękuję również wam, czytelnicy tego bloga! Gdyby nie wy, z pewnością nawet nie zaczęłabym tutaj pisać! ^^
To chyba tyle... Nie ma co się rozpisywać! :* Tym bardziej, że nie lubię pożegnań... <3
Kocham was i pozdrawiam serdecznie! :3
Dolor.

wtorek, 25 sierpnia 2015

One Short: Naxi ''Bufon''

Wygląd przyciąga, a charakter zatrzymuje


Gatunek: Komedia
Para: Naxi
Dedykacja: Dla wszystkich anonimów ! ;xx

One Short: Naxi ''Bufon''

Jeśli walczymy możemy przegrać. Jeśli nie walczymy jesteśmy przegrani.



-Idiota-mruknęłam do telefonu
-Mówisz o sobie?-zapytał chłopak w czapce z daszkiem
Jest zima, a on chodzi w letniej czapce? Hello i kto tu jest idiotą!
-Przykro mi, ale chodziło mi o ćwoka siedzącego za mną!-oburzyłam się
-Ej, spokojnie. Złość piękności szkodzi!-zarechotał-Ups, w twoim przypadku to nawet nie zaszkodzi!
Tego już za wiele. Co on sobie wyobraża?
-Posłuchaj mnie ty prostaku co ty sobie myślisz? Uważ...-nie dane było mi skończyć mojego monologu
-Heeej, co tu się wyprawia?-zapytał León
-Nic-wybełkotałam obojętnie
-Maxi-zwrócił się do buraka-Co ty jej takiego zrobiłeś?
-Ja? Czemu zawsze muszę być winny?-lamentował
-Bo cię dobrze znam, stary
-León, wiesz gdzie jest Fran?-zapytałam kolegi
-Poszła do łazienki, zaraz powinna tu być.
Odwróciłam się w stronę tablicy. Nie zamierzałam więcej słuchać wyrzutów tego bufona...Czemu on musi być taki dziecinny? Obawiam się, że teoria dotycząca dorastania chłopaków się sprawdza. Oni dojrzewają cztery lata później...Za jakie grzechy.
-Cześć Fran. Jak tam?-zapytałam przyjaciółki
-Dzień dobry klaso!-wypowiedziała powoli nauczycielka matematyki
-Dobrze, ale u Ciebie chyba nie-oznajmiła otwierając zeszyt
-Bufon z tyłu się stał-zignorowałam nauczycielkę
-Z czasem wasze relację się ocieplą
-Prędzej puszczę pawia niż się z tą czarownicą dogadam-odezwał się poduszkowiec
-Bufon-parsknęłam
-Świnia
-Idiota
-Rozpieszczone babsko
-Cymbał-uderzyłam go otwartą dłonią w ramię
-Święta krowa!-spojrzał na mnie spod byka
-Cisza!-wrzasnęła matematyczka-Ponte, Navarro, zostajecie po lekcjach za karę!

...

-To wszystko twoja wina, że tu jesteśmy-oskarżyłam Maxi'ego
-Moja? A kto zaczną kłótnię. Przemądrzała Natalia-warkną podając mi wzory matematyczne
-Przecież to ty nazwałeś mnie czarownicą
-ehh-westchną-Przepraszam
-Sam jest...Coś ty powiedział?-nie dowierzałam jego słowom
-Przepraszam. Za wszystko-nieśmiało podniósł wzrok na moją osobę-Wszystkie nasze kłótnie były przeze mnie. Nawet nie dawałem Ci dojść do głosu. Może, może powinniśmy mniej się kłócić-zapytał
Nie dowierzałam jego słowom. Maxi Ponte mnie przeprosił! Chłopak o cudownych hipnotyzujących oczach mnie przeprosił...
-Natalia?!
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wpatruję się w niego jak w obrazek.
-emm jasne. Możemy spróbować-spuściłam głowę-Możesz mi podać kolejny wzór?
-Oczywiście
Wieszałam przedostatni wzór na cholerną gazetkę. Muszę przyznać, że nigdy nie potrafiłam złapać dobrze równowagi. Poślizgnęłam się na krześle licząc na bliskie spotkanie z podłogą...ale za to poczułam jak ktoś mnie łapie i znajduję się w czyichś objęciach.
-Wszystko dobrze?-zapytał poduszkowiec
-yyy ta..tak-patrzyłam mu prosto w brązowe tęczówki
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Pocałowaliśmy się. To był nasz pierwszy pocałunek i liczyłam na kolejne...
-Mamo i co dalej?-zapytał Jorge
-A dalej było już tylko dobrze. Pobraliśmy się i na świecie pojawiłeś się ty, synku. Śpij dobrze-pocałowałam go w czoło
-Zasną?-spytał mój mąż
-Tak
-Kocham Cię-wyszeptał do mojego ucha
-Ja Ciebie też, bufonie-nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku miłości

___________________________________________________________________________

Witajcie!
Jak tam przygotowania do szkoły? Tak o to prezentuje się kolejny OS. Mam nadzieję, że się wam spodoba xD
Do następnych :3

Panna Martin




niedziela, 23 sierpnia 2015

One Short: León i Andreas

-Przyjaźń ?
-Braterska miłość, stary!

Gatunek: Komedia
Para: León i Andreas
Dedykacja: Dla kochanej Madzi :*



-Przyjaźń na zawsze?
-Aż po grób!




-Natalia. Możemy pogadać?-zapytałem brunetki
-Za moment wracam-zwróciła się do dziewczyn-O co chodzi?-stanęła twarzą do mnie ukazując uśmiech
-Umówisz się ze mną?
-León-zaczęła-nie umawiam się z nieznajomymi. Przykro mi
-uśmiechnąłem się łobuzersko-Ale ja tak-odparłem-Będę po Ciebie o piątej. Nie spóźnij się-puściłem jej oczko i odszedłem w stronę przyjaciela stojącego za ścianą obok.
-I jak poszło?-zapytał zniecierpliwiony Andi
-Umówiłem się z nią. Umówiłem się z najładniejszą laską w szkole-pisnąłem radośnie jak dziecko
-No stary gratulacje-brunet poklepał mnie po ramieniu-teraz wystarczy znaleźć dziewczynę dla mnie
-Co się tak szczerzycie?-spytał nadchodzący Sebastian
-León umówił się z najgorętszą laską w naszej szkole-wykrzyczał Diego
-Skąd to wiesz?
-Leon, przyjacielu! Każdy o tym gada, że umówiłeś się z młodszą panienką Castillo. W sumie jesteś teraz tak jakby sławny...no chyba, że dorwie Cię ten laluś Federico, wtedy będzie z tobą źle...-skrzywił się Hiszpan
-Czemu właśnie on ma mnie dorwać?-zapytałem
-Hmm no nie wiem...Może dlatego, że to on jako pierwszy podbijał do Natalii
-CO? Naty umawiała się z takim ćwokiem?!-krzykną Andres krztusząc się napojem


-León, opowiadaj jak poszła randka z Naty?-zapytał rozentuzjazmowany brunet
-Pocałowała mnie-rozmarzyłem się-Pocałowała mnie najgorętsza laska w szkole...Czekaj, czy to znaczy, że ona i ja jesteśmy parą?!
-Stary, gratulacje!-poklepał mnie po ramieniu-Teraz tylko musimy poszukać dziewczyny dla mnie
-A ty nie jesteś gejem?-zapytałem
-Podobam się chłopakom?-poruszył zabawnie brwiami Andreas
-Nic nie mówię...
-Podobam się chłopakom czy nie?! León!
-Patrz, idzie Sebastian-wymigałem się od odpowiedzi
-León, czy ja podobam się chłopakom? Jestem gejem czy nie?!-wrzasną brunet nie dając za wygraną
-Nie możesz być gejem-oznajmił Seba
-Może jednak nim jestem. I co wtedy?-rozżalił się
-W takim ubraniu z pewnością nie jesteś gejem-zaśmiał się ciemnooki


-Natalia, pójdzie na lody z nami-uśmiechnąłem się
-Cześć chłopaki-pomachała ręką
Złapałem brunetkę za rękę i wraz z chłopakami podążyliśmy w stronę lodziarni naprzeciwko parku.
-Jaki chcesz smak Naty?-zapytał Diego
-Czekoladowy
Całą piątką usiedliśmy na ławce w przepięknym parku. Cudownie nam się rozmawiało. Śmialiśmy się chyba ze wszystkiego. Cieszę się, że chłopaki zaakceptowali Natalię w naszej paczce.
Cavulgia śmiał się jak opętany z małego chłopczyka, który wpadł do fontanny. Wiedziałem, że źle się to skończy...
-Masz chusteczki?-Andi zwrócił się do Naty
-Czekaj...poszukam
Było za późno. Lód, który trzymał w dłoni runą na kostkę brukową. Czasem się zastanawiam, czy on przepadkiem nie ma mózgu sześciolatka? Wziął gałkę truskawkową w dłonie i rzucił nią w nas.
-Andreas, to kosztowało majątek-wrzasnęła wściekła Naty powstrzymując się od śmiechu-Oberwiesz za to!
Ta dwójka ganiała się po całym parku. Jak dzieci pomyślałem i wraz z dwójką pozostałych chłopaków dołączyliśmy do zabawy.



____________________________________________________________

Witajcie!
Moja koncepcja runęła. Nie wyszło tak jak chciałam...Nie czuję tu komedii... Przepraszam, że dedykuję Ci coś tak okropnego -,-
Wybaczysz? ;c
Ściskam was mocno :*

Panna Martin 



sobota, 22 sierpnia 2015

One Short: Naxi ''Ulotne chwile''

Niech nie wie nikt!  Nie zdradzaj nic!
Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć



Gatunek: komedia, dramat, psychologiczny
Para: Naxi
Dedykacja: Dla Inny :)

One Short: Naxi ''Ulotne chwile''

Dawny strach co ściskał gardło,
na zawsze wreszcie znikł!




-Oni już tu są! Przyszli po nas. Po nas wszystkich-wyszeptała
Nie mogę patrzeć jak moja księżniczka męczy się z tą chorobą. Chciałbym, żeby była zdrowa, szczęśliwa jeszcze za czasów liceum.
-Cii-bąknąłem-prześpij się trochę. Potem do Ciebie przyjdę.
-złapała mnie za dłoń-Obiecujesz?-jej tęczówki kompletnie pozbawione blasku, radości...
Taki widok Natalii łamał mi serce...
-Obiecuję
Wyszedłem z pokoju uchylając uprzednio drzwi.
-Śpi?-zapytał zmartwiony León
-Tak
-Stary, ja na twoim miejscu już dawno bym ją zostawił-oznajmił Hiszpan
-Dobrze, że nie jestem tobą-fuknąłem z politowaniem
 Może chcą mi pomóc, odebrać trochę tego cierpienia i zastąpić radością, ale tak się nie da. Nie potrafię się śmiać wiedząc, że Naty w każdej chwili może się coś stać...Nie przeżyłbym tego.
-Ej, a może Naty wyczuwa obecność kosmitów-rechotał Federico
-Matoł-wrzasnęła Violetta uderzając Włocha w tył głowy
-Maxi-zaczęła Ludmi-zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży. Natalia wyzdrowieje i będziecie szczęśliwą rodzinką. Jeszcze będziesz miał jej dość za te jej gadanie-blondynka uśmiechnęła się na to wspomnienie-Nie raz się pokłócicie a potem pogodzicie. Musisz wierzyć, że z tego wyjdzie i znów będzie naszą dawną Naty.
-Ja nawet zasypiam z tą myślą-głos zaczną mi się łamać-gdyby nie ten guz, który uciska mózg...nadal byłaby zdrową dziewczyną z przepięknym uśmiechem.
Ferro przytuliła mnie. Tego najbardziej potrzebowałem. Bliskości przyjaciół. Poczuć, że są ze mną.
-Grupowy uścisk-wrzasną Andi


Wszystkie chwile są ulotne...jak mgła

Siedziałem przed nagrobkiem ukochanej. Przychodziłem tutaj codziennie. Jakaś część mnie nie pozwalała o niej zapomnieć, zaś druga podpowiadała, żebym zrobił coś ze swoim życiem. Wiem, że Naty chciałaby żebym był szczęśliwy po jej śmierci, ale to trudne...Trudno jest się zapomnieć o ukochanej kobiecie, jeżeli spędziłem z nią dziesięć lat. W sumie powoli oswajam się z myślą, że już więcej nie spotkam Natki na swojej drodze ku szczęściu, ale może jeszcze kiedyś będzie nam dane być razem. Wierzę, że w niebie też można być szczęśliwym. Natalia jest tam szczęśliwa. Czuję, że jest gdzieś blisko mnie. Jest moim aniołem stróżem.
-Dla Ciebie postaram się mienić swoje życie...na lepsze-szepnąłem niepewnie wiązkę słów

____________________________________________________________________

Cześć kochani!
Już niedługo będą pojawiać się zamówione OS'y xdd
Jeśli chodzi o te problemy techniczne na bloggerze...to jeden problem pozostał niewyjaśniony. Sprawa dotyczy komentowania na tym blogu. Ja nie mogę komentować z mojego konta...mogę tylko udzielać odpowiedzi z anonima z podpisem ''Panna Martin'' Mam nadzieję, że nie gniewacie się za to? Mój brat użył wszelkich starań, ale ten problem zostanie -,-
Z czego jest mi bardzo przykro... ;c
Życzę dobrej nocy :3
Panna Martin 





poniedziałek, 27 lipca 2015

#13 One Shot: Naxi, Diecesca "Czuję to." (na zamówienie Oli Naxistas)

One Shot: Naxi, Diecesca "Czuję to."

Para: Naxi, Diecesca
Gatunek: Dramat, Romans
Dedyk: Dla Oli Naxistas :*


- Pamiętajcie! Najważniejszy jest wygląd!

- Pamiętajcie! Najważniejsze jest wnętrze!

- Szukajcie przyjaciół wśród ludzi na naszym poziomie!

- Szukajcie przyjaciół wszędzie!

- Nie akceptujcie odmienności!

- Akceptujcie wszystkich!

- Pieniądze są najważniejsze! Można kupić za nie wszystko!

- Pieniądze szczęścia nie dają! Nie kupisz za nie szczęścia i zdrowia!


Dziesięć lat później...


- Ponte! Mój najdroższy przyjacielu! Gdzie ci tak spieszno?
- Spadaj Hernandez. Daj sobie spokój...
- Nie bądź niemiły. Czym sobie na to zasłużyłem?
- Nie mam ochoty na rozmowę z tobą.
- Pff... Ach ci biedacy.

- Francesca! Czyżby nowa sukienka? Skąd ją wzięłaś? Z pudła dla bezdomnych dzieci?
- Daj spokój Natalia. Nie mam ochoty na kłótnie...
- Po prostu wiesz, że z kimś takim jak ja nie wygrasz?

~*~

- Natalia...
- Czego chcesz Ponte? Nie widzisz, że jestem zajęta?
- Pójdziesz ze mną na bal?
- Pff... Chyba śnisz! Ja i ty? Nigdy w życiu!

~*~

- Nie uwierzysz! Ponte zaprosił mnie na bal!
- Naprawdę? Ten frajer? Powinien wiedzieć, że to nie jego liga!
- Najwidoczniej coś mu się pomyliło braciszku.
- Mam pomysł.
- Jaki?
- Pójdź z nim.
- Chyba cię popieprzyło!
- Nie. Mówię serio. A potem powiedz mu na oczach wszystkich, że jest zerem. Może wtedy się odwali?
- Ty to jednak masz łeb Dieguś.

~*~

- No dobra. Pójdę z tobą na ten bal.
- Fajnie, że zmieniłaś zdanie.
- Tak... Przyjdź po mnie o osiemnastej. Wiesz gdzie mieszkam?
- Oczywiście. Do zobaczenia.

~*~

- WOW! Maxi... Wyglądasz... inaczej. 
- Musiałem wystroić się na taką okazję.
- Przepraszam, że zapytam... Skąd wziąłeś na to pieniądze?
- Mój ojciec ma bardzo dobrze prosperującą firmę. A mama jest reżyserką.
- Co? Myślałam, że... 
- Wiem. Po prostu nie lubię chwalić się majątkiem rodziców. 

~*~

- Świetnie się bawiłam, na prawdę. Może kiedyś wyjdziemy gdzieś razem?
- Nie.
- No to... Zaraz! Co? Powiedziałeś nie?
- Owszem.
- Dlaczego? Wydawało mi się, że... 
- Na balu było świetnie. Ale nie mogę spotykać się z kimś, kto zwrócił na mnie uwagę dzięki majątkowi rodziców. Wybacz Natalia.
- Ale...

~*~

- O co tym razem beczysz?
- Spadaj kretynie! Nie rozumiesz mnie!
- Tylko nie mów, że spodobał ci się bal z Ponte. Przecież chodziło o to, żeby go upokorzyć. Ale skoro jest bogaty, to nie ma takiej potrzeby. Nie mów, że aż tak bardzo pokochałaś jego pieniądze. Znajdziesz sobie bogatszego...
- Nie o to chodzi! Diego! Czy ty siebie słyszysz?! Słyszysz nas?! Jesteśmy pieprzonymi materialistami! On... Maxi otworzył mi oczy! To świetny chłopak...

~*~

- Maxi.
- Słucham?
- Chciałam cię przeprosić. Masz rację. Jestem zwykłą, pustą lalą, której zależy, a raczej zależało tylko na pieniądzach. 
- W końcu to zrozumiałaś. Widzę, że mój plan wypalił.
- Jaki plan? O co chodzi?
- Musiałem udowodnić, że źle postępujesz. A teraz? Zmieniłaś się. Czuję to. I w końcu mogę powiedzieć, że od dawna mi się podobasz.

~*~

- Diego!
- Nie! Spadaj! Jesteś jakaś nienormalna! 
- Bo przejrzałam na oczy?! Ty też powinieneś! W innym wypadku zostaniesz sam!

~*~

- Ty taki nie jesteś.
- Czego chcesz Ponte? Braciszek naopowiadał ci jakichś bredni o tym, jak zmienił moją siostrę w anioła? Daruj sobie. 
- Nic mi nie mówił. Po prostu widzę, że ty taki nie jesteś.
- Jaki?
- Zimny, oschły i egoistyczny.
- A skąd wiesz?
- Czuję to...

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Witam wszystkich! ^^
Przedstawiam wam takiego głupiego, krótkiego OS'a...
Jest dziwny, wiem... Skończyłam w ten sposób, bo chciałam was skłonić do wyobrażenia sobie zakończenia! ^^
Kolejny? Niedługo... To będzie mój ostatni OS tutaj!

Dolor.

środa, 22 lipca 2015

Zdezorientowana całą sytuacją...


Dzień dobry kochani ! ;xx



        Piszę tę informację, gdyż mam małe problemy na tym blogu. Są to problemy techniczne, których kompletnie nie rozumiem (nie znam się perfekcyjnie na informatyce XD) Nie mogę odpisywać na wasze komentarze w zakładce ''zamówienia''. Zapewne większość z was uważa, albo jest przekonana, że nie wezmę zamówień pod uwagę. Otóż nie ! Wszystkie zamówienia, które są kierowane do mojej osoby napiszę ! Są takie chwilę, że kompletnie wyrzuca mnie z tego bloga i nie mogę pisać One Short'ów i przeglądać zakładki...
Dlatego was informuję. Sama tego nie ogarnę ;// Mój brat obiecał mi pomoc...tylko musi znaleźć czas wolny od pracy ;c
Pozostaje tylko czekać :D
Z pewnością napisze wszystkie OS'y, tylko z drobnym (mam nadzieję) opóźnieniem xdd
Także do zobaczenie niedługo <3
Panna Martin 

sobota, 18 lipca 2015

One Short: Naxi ''Czy możesz mnie pokochać ?''

 Pewnego dnia będę musiała pozwolić wszystkiemu odejść
Ale trzymam to na wszelki wypadek...

Gatunek: Romans
Para: Naxi
Dedykacja: Dla kochanej Ewy Naxi *u*

One Short: Naxi ''Czy możesz mnie pokochać ?''


Samotność niszczy nawet tych najsilniejszych 



-Zostaw mnie !- warknęłam ze złości
-Naty, cii to tylko ja. Pamiętasz mnie ? Marco. Twój mąż skarbie !-sykną z nienawiści
-Mąż ? Zniszczyłeś mi życie w przeciągu dwóch lat ! Pieprzonych dwóch lat ! Nienawidzę Cię ! Rozumiesz ? Przez ciebie straciłam dziecko. To ty zmieniłeś moje życie w koszmar !! I ty uważasz, że wybaczę ci po tym wszystkim ?
-Przecież jestem twoim mężem ! Kochamy się do cholery !
-Kochamy ? Ty chyba oszalałeś !? Już dawno przestałam Cię kochać ! Jesteś dla mnie nikim. Zwykłym popapranym egoistą, który kocha tylko siebie i pieniądze. Mnie miałeś w dupie. Chodziło ci tylko o kasę mojego ojca ! Teraz przychodzisz po tylu latach i co ? Prosisz mnie o wybaczenie ? Jesteś żałosny ! Zejdź mi z oczu !
-Chyba zapomniałaś kim już jestem ? I proszę zmień ton, którym do mnie mówisz, bo może to się skończyć źle dla twojej osoby !-burkną obojętnie
-Wynoś się ! Zadzwonię po policję-szepnęłam przestraszona
 Chwyciłam telefon leżący obok lampki. Wybrałam numer na policję.
-Halo ? Policja ?
-Oddaj to suko !-brunet wyrwał mi telefon z rąk i roztrzaskał go o najbliższą ścianę.
Obie moje ręce ścisną tak mocno, że powoli traciłam świadomość. Uderzył mnie raz, drugi, trzeci i kolejny...  Cierpiałam. Niestety nie miałam siły, aby krzyczeć. Byłam skazana na cierpienie... Brak kogokolwiek, alby udzielił mi pomocy. Dlaczego akurat dziś mój ojciec musiał wyjechać na te pieprzone spotkanie biznesowe ? Na moim ciele powstawały rany i siniaki... Krew zaczynała się sączyć z mojego ciała. Przygryzłam wargę, która zaczęła krwawić. Moje ciało było spięte i nie kontrolowało takiej dawki brutalności po raz kolejny, straciłam przytomność...

*Wystarczająco silna, by Cię zostawić...

-Violetta, gdzie popełniłam błąd ?-spytałam przyjaciółki
-Natalia, to nie twoja wina, że trafiłaś na takiego sukinsyna !-oznajmiła-Sam jest sobie winien. Gdyby nie brał...mój brat byłby wtedy normalny...
-Moja wina...Tego nie da się już naprawić.Może zasłużyłam sobie na takie traktowanie...
-Proszę, nie mów tak-załkała-Wiesz dobrze, że te słowa ranią mnie bardziej niż cokolwiek innego...
-...-spoglądałam w szpitalne okno pustym wzrokiem
-Naty do cholery-wrzasnęła-Ogarnij się i zacznij w końcu żyć ! Jesteś piękną młodą kobietą i masz szansę na nowy związek i lepszy start w życiu !-wstała z mojego łóżka-Posłuchaj mnie uważnie-chodziła po mojej sali w tę i z powrotem-Kochanie, gdyby nie złe dni...nie docenilibyśmy tych dobrych !-uśmiechnęła się szczerze od ponad kilku miesięcy
Wiem, że Viola również nie ma lekko w życiu. Ciągłe kłótnie z León'em wykańczają ją jeszcze bardziej niż sytuacja w pracy. A do tego jeszcze dokładam jej swoich zmartwień. Doskonale wiem, że nie odmówiła by mi pomocy...Ja również bym jej tego nie zrobiła. Wspieramy się od przedszkola. Nasza przyjaźń jest na zawsze aż po grób !
-Vilu-usłyszałam swój zachrypnięty głos-Myślisz, że powrócą te szczęśliwe dni ?
-Ja nie myślę. Ja to wiem, Navarro !
Przytuliłam przyjaciółkę najmocniej jak tylko potrafiłam. To ona daje mi nadzieję na lepsze jutro. To dzięki niej potrafię się uśmiechać ! Ona jest moim słońcem w deszczowy dzień !
I za tą ją kocham ! Jest moim aniołem na ziemi !


*Gwiazdy płoną...


-Boże, boże...daj cierpliwość, której brakuje-wyszeptałam świdrując białą ścianę poradni
Poradnia psychologiczna. Violetta uważa, że terapia mi pomoże. W sumie to ja jestem innego zdania, ale nie chcę jej zawieść. Castillo próbuje naprawić błędy swojego brata. To nie jej wina, że Marco uciekł i nie poniesie odpowiedzialności za swoje czyny. Niby policja go szuka...ale z marnym skutkiem. Jakby brunet zapadł się pod ziemie...Niewiarygodne !
-Natalia Perdido ? Zapraszam do gabinetu, pan doktor oczekuje na panią-słodziutki głosi asystentki postawił mnie na ziemię
-Dziękuję-wyszeptałam i skierowałam się do odpowiedniego pokoju
-Dzień dobry pani. Proszę usiąść-gestem ręki ukazał białą kozetkę
-Nie jestem wariatką ! Nie potrzebuję żadnej kozetki, wystarczy zwyczajne krzesło-uściśliłam
-W takim razie zapraszam na zwyczajne krzesło-zaśmiał się pod nosem
-Czy pana to śmieszy ?!
-Ależ skąd. Proszę się nie denerwować i zająć wyznaczone miejsce. Nazywam się doktor Maximilian Ponte i zajmuję się osobami z zaburzeniami. Co dokładnie pani dolega ?
-Mi ? Tylko debilizm innych osób. Naprawdę mają nad nami przewagę liczebną !-oznajmiłam-A tak naprawdę to wysłała mnie tu moja przyjaciółka, która chce naprawić krzywdę swojego brata.
-Taka przyjaciółka to skarb-uwzględnił
-Tak, z Violą znamy się od podstawówki i już tak zostało. Chyba przyzwyczajenie
-Proszę opowiedzieć o Marco.
-Marco to mój były mąż. Kochałam go ponad wszystko. Byliśmy małżeństwem przez dwa lata. Dwa lata koszmaru...Marco brał narkotyki. Nie wiedziałam o tym, dowiedziałam się tego od jego kumpla, który ostrzegał mnie przed nim. A ja głupa nie uwierzyłam, byłam zaślepiona miłością do tego dupka. I mam tego skutki.
-Co było dalej ?
-Dalej ? Wrócił. Wrócił do Argentyny po trzech latach. I pierwsze co zrobił to odwiedził mnie. Bałam się. Cholernie się bałam. Straszyłam go policją, ale to nic nie dało. Jak widać nie bał się ich. Najdziwniejsze jest to, że z niewiadomych względów odwiedził mnie a nie rodzinę. Mój ojciec sugeruje, że ma długi i dlatego przyjechał do mnie...Za to bardzo serdecznie mnie przywitał...katując prawie na śmierć.
-Czy ktoś Pani pomaga w tej sytuacji ?
-Moja przyjaciółka i ojciec
Ten cały psychiatra pytał o jakieś nieistotne informacje z mojego życia. Na dodatek nie zapisywał tego w żadnym notesie. 
-Dlaczego pan tego nie zapisuje w jakimś zeszycie tych informacji ?-oznajmiłam
-Za dużo się pani naoglądała filmów kryminalnych.-uwzględnił-notatki robię po spotkaniach z pacjentami. Czym pani się zajmuje ?
-Występuje w filmach i teatrach
-Czyli jest pani sławna ?
-To ma coś wspólnego z terapią ?
-Jeśli pani zmienia temat ja również mogę. Umówi się pani ze mną na kawę  ?
-Można powiedzieć, że jestem rozpoznawalna w świecie show biznesu.
-Dobrze. A co z pani matką ?-zapytał
-Nie żyje.-wlepiłam wzrok za okno
-A inni krewni ?
-O co pan mnie pyta ? O jakieś bezsensowne informacje!? Czy pan robi sobie ze mnie jaja ?
-Proszę się uspokoić, pani Perdido ! Wyłapuję tylko drażniące panią tematy ze swojego życia nad którymi popracujemy przy następnym naszym spotkaniu-odparł
-W takim razie nie będzie miał pan już takiej przyjemności. Dziękuję bardzo za tę wspaniałą rozmowę, ale chyba się już pożegnamy ! Do widzenia !-syknęłam i z hukiem opuściłam jego gabinet.
-Nie odpuszczę pani tej kawy-oznajmił, ale puściłam to mimo uszu


TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ

*Kto pyta nie błądzi.
Kto kocha nie traci !


-Dzień dobry. Kawę poproszę.-oznajmiłam kelnerce
Z torby wyciągnęłam książkę. Już dawno miałam coś przeczytać, więc czemu nie teraz i nie w tym miejscu ?
-Spóźnił się pan.-oznajmiłam widząc doktorka
-Tylko trzydzieści minut. Miałem pacjenta-usprawiedliwiał się
-To aż za dużo, ale mniejsza o to. Gratuluje dopiął pan z tą kawą
-To miłe. Może już skończymy z tą pani i panem?-zaproponował-Maxi, jestem.
-Natalia
Musze przyznać, że rozmawiało nam się bardzo przyjemnie.
-Ty wiesz o mnie wszystko. A ja o tobie nic, dlaczego ?
-Bo nie pytasz-stwierdził
-Dlaczego zostałeś lekarzem psychiatrą ?
-Bo lubię paranoidalne przypadki-oznajmił z uśmiechem
-Powiedzmy, że ci wierzę.-jęknęłam i upiłam łyk kawy


DWA LATA PÓŹNIEJ

*To magia. Magia miłości 

Od ponad roku jestem szczęśliwą panią Ponte, która spodziewa się dziecka. Cieszę się, że dałam namówić się na kolejne spotkania z Maxim. A do tego jeszcze Vilu ględziła...uhh.
-Natalia, cieszę się w końcu z twojego szczęścia.-oznajmiła brunetka
-A ja ciesze się, że León w końcu się opamiętał i zmądrzał do roli męża-rozpromieniłam się-A najbardziej ciesze się z tego, że zgodziliście się być rodzicami chrzestnymi Rugga.
-Ja też kochana, ja też-przytuliłam ją
-I jak tam moja księżniczka ?-do pokoju wpadł Maxi
-Coraz lepiej-ucięłam
-Może ja was lepiej zostawię samych-powiedziała rozentuzjazmowana Castillo
-Kocham Cię-wyszeptał Ponte do mojego ucha
Uśmiechnęłam się. Maxi połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 


*To dzięki Tobie odkryłam co to szczęście 



____________________________________________________________

Cześć !
Przybyłam do nas z nowy OS'em. Nie wyszedł tak jak chciałam. Końcówka to poległa... Ale mam nadzieję, że potraktujecie to całkiem znoście XDD
Pozdrawiam was ;xx
Miłego weekendu *u*
Panna Martin