piątek, 27 lutego 2015

#5 One Shot: Leon, Ludmiła, Naty i Andres "Best friends forever" (na zamówienie Anonima)

One Shot: Leon, Ludmiła, Naty i Andres "Best friends forever"
Osoby: Leon, Ludmiła, Naty, Andres
Gatunek: Komedia
Dedyk: Dla Przyjaciółek mojego kochanego Anonimka!





"Prawdziwym przyjacielem jest ten, dzięki któremu staję się lepszy."
~Jan Paweł II

2 września 2011 rok

 Niepewnie spojrzała na swoją rodzicielkę. Ta tylko posłała blondynce uśmiech. Wiedziała, że córka nie chce iść do szkoły. W końcu to pierwszy rok Ludmiły w Buenos Aires. Dziewczyna jeszcze nie poznała tu nikogo... Oczywiście jej matka wierzyła, że szybko wtopi się w otoczenie i znajdzie przyjaciół. Ale co z blondynką, która nigdy nie lubiła rozmawiać z rówieśnikami? 
- Mogę dziś nie iść? - zapytała z nadzieją.
- Przykro mi...
- Ale mamo! Ja ich kompletnie nie znam! 
- To teraz masz szansę poznać.
- A co jeśli nie będę tam pasować?
- Nie musisz się tym przejmować. Jesteś świetna dziewczyną i na pewno szybko znajdziesz wspólny język z kolegami.
- Akurat... - szepnęła z niezadowoloną miną.
 Dziewczyna wiedziała, że znalezienie przyjaciół nie będzie łatwe. Nie teraz! Przecież to są gimnazjaliści! Największa dzicz na świecie!
 Niechętnie otworzyła drzwi od samochodu. Tak bardzo nie chciała tam jechać!
- Jesteś pewna, że nie mogę zostać? - po raz kolejny zapytała.
- Tak. Jestem w stu procentach pewna.
 Blondynka westchnęła ciężko i usiadła na przednim siedzeniu dla pasażera. Natomiast jej matka zajęła miejsce kierowcy. 
 Jechały w ciszy. Trzynastolatka postanowiła nie odzywać się do matki za to co jej zrobiła. Dlaczego niby nie mogły zostać w Hiszpanii? Miała tam dwie przyjaciółki, które zawsze przy niej były. Poznały się w przedszkolu i od tamtej pory stały się nierozłączne. A teraz? Zamiast siedzieć z nimi, musi na nowo poznawać ludzi, którzy na pewno nie obdarzą ją sympatią.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziała jej matka gasząc samochód.
 Dziewczyna spojrzała na nią ze złością, po czym odpięła pasy i wyszła z pojazdu. Wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Po drodze napotkała wiele złośliwych spojrzeń. Postanowiła jednak nie zwracać na to uwagi. 
 Gdy była już w środku, wpadła na kogoś. Chłopak upuścił wszystkie książki, które trzymał w rękach. Było ich bardzo dużo, więc huk towarzyszący temu zdarzeniu był dość spory. 
- Bardzo, ale to bardzo cię przepraszam. - mówiła szybko. - Nie wiem jak to mogło się stać...
- Przecież to tylko książki! Nic im nie jest. Patrz!
 Chłopak podniósł z ziemi podręcznik do Języka angielskiego. Potem chwycił go dwoma rękami i zaczął mówić piskliwym głosem:
- Dzień dobry! Jestem podręcznikiem do angielskiego! Upadłem przed chwilą na ziemię, ale nic mi nie jest! Nie wiem dlaczego ta dziewczyna tak bardzo przeprasza mojego właściciela!
 Ludmiła zaśmiała się. Chłopak uklęknął i zaczął zbierać swoje książki. Dziewczyna postanowiła mu pomóc.
- Na pewno się nie gniewasz?
- Przecież podręcznik do angielskiego powiedział ci, że nie! Czy nie powiedział?
- Powiedział.
- To dobrze. Już myślałem, że zapomniał. A tak w ogóle jestem Andres! A ty? Nie widziałem cię tu wcześniej...
- To dlatego, że jestem nowa. Mam na imię Ludmiła. Miło mi cię poznać.
- Lubisz gumy arbuzowe?
 Dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Tak. Ale dlaczego pytasz?
- Bo mam dwie! Leon i Naty nie lubią, a ja sam ich nie zjem!
 Ludmiła po raz kolejny zaśmiała się. Chłopak wyciągnął z kieszeni pudełko z gumami. Podał je dziewczynie. Ona z uśmiechem na twarzy wyjęła jedną i wsadziła do ust.
- Do której klasy chodzisz?
- Pierwszej gimnazjum B. A ty?
- Ja też! Świetnie! To idziemy razem!
 Andres chwycił nową koleżankę za rękę i zaczął biec w stronę sali. W tamtej chwili Lu cieszyła się, że założyła baletki, a nie szpilki.
 Kilka minut później stali przed dużymi, brązowymi drzwiami. Wisiała na nich tabliczka z napisem "Klasa I B".
- To jest nasza sala. Mamy tu większość lekcji. - powiedział chłopak.
 Dziewczyna tylko pokiwała głową. Andres chwycił za klamkę, otworzył drzwi i wszedł do środka. Ludmiła podążyła za nim. 
 W sali było około piętnaście osób. Wszyscy byli zajęci rozmową. Jedynie dwie osoby bacznie przyglądały się nowo przybyłym: szatyn o pięknych, zielonych oczach i brunetka z kręconymi włosami. Andres na ich widok uśmiechnął się.
- To są moi przyjaciele! Zaraz cię im przedstawię!
 Chłopak pewnym krokiem ruszył w stronę tej dwójki. Ludmiłą spuściła głowę i poszła za nim.
- Hej! - powiedział, gdy zajął już miejsce obok szatyna.
- Cześć Andres. Kto to jest? - zapytała dziewczyna.
- To nowa uczennica w naszej klasie! Ma na imię Ludmiła i lubi gumy arbuzowe!
- W końcu bratnia dusza. - zaśmiał się szatyn. - Jestem Leon. - wyciągnął rękę do blondynki.
- Ludmiła. Miło mi! - podała mu swoją dłoń.
- A ja Natalia. - wtrąciła się brunetka. - Usiądziesz ze mną?
- Z miłą chęcią. - powiedziała Lu, po czym zajęła miejsce obok rówieśniczki. 

15 lutego 2014 rok

 Leon, Andres i Ludmiła usiedli na kanapie, a ona pobiegła do kuchni, żeby przynieść im coś do picia. Przy okazji zabrała dwie paczki chipsów, paluszki i ciastka. Tak... Natalia była bardzo gościnną osobą, a swoich przyjaciół traktowała jak domowników. 
 Gdy już stół był pełen przekąsek, dziewczyna wyciągnęła zeszyt z czerwoną okładką w białe kropki oraz czarny długopis.
- No więc... - zaczęła. - Jaką baśń lub bajkę parodiujemy?
 No tak... Zadanie domowe. Leon, Andres, Natalia i Ludmiła chodzą na kółko teatralne. Nauczycielka kazała dobrać się jego uczestnikom w grupy i stworzyć parodię jakiejś baśni lub bajki. Najlepszy scenariusz zostanie przedstawiony na występie z okazji corocznego Święta Wiosny.
- Może "Kopciuszek"? - zaproponowała Ludmiła.
- Violetta i jej gang to parodiują. - odpowiedział Leon. - Jeszcze powiedzą, że ukradliśmy im pomysł... Jak zwykle.
- Ja wiem! Ja wiem! Ja wiem! - zaczął krzyczeć Andres.
- Ciszej! Moja mama jest w swoim gabinecie i pracuje! - powiedziała Natalia, przykładając palec do ust.
- Jaki masz pomysł Andy? - zapytała Lu.
- Zapomniałem.
- Jak mogłeś zapomnieć w kilka sekund? - Leon spojrzał na przyjaciela.
- Tego nie wie nikt. - odpowiedział Andres wzruszając ramionami. - Chce ktoś gumę arbuzową?
- Powinniśmy się zajmować zadaniem, a nie gumami arbuzowymi! Tym bardziej, że ja i Naty ich nie lubimy!
- Za to Ludmiła kocha! Chesz Lu? - chłopak podał dziewczynie pudełko.
 Ta tylko uśmiechnęła się i wyjęła jedną gumę. 
- Wróćmy do przedstawienia... - zasugerował Leon.
- Okay! Mam nadzieję, że szybko się z tym uporamy. Musze dziś odwiedzić babcię. - powiedziała Natalia.
- Wiem! Wiem! Wiem! - krzyczał Andres. - Teraz to już na pewno!
- To powiedz. Bo jeszcze zapomnisz.
- Zróbmy parodię "Czerwonego Kapturka"! 
 Natalia spojrzała na Ludmiłę. Ta tylko skinęła głową i posłała koleżance uśmiech. Następnie wzrok hiszpanki wylądował na Leonie. On również okazał jej swoje zadowolenie.
- Andres, jesteś genialny!
- Naprawdę? Ale dlaczego?
- Wybrałeś świetną bajkę, którą możemy sparodiować!
- Mogę wiedzieć jaką?
- No "Czerwonego Kapturka"!
- Ja to wymyśliłem? Faktycznie jestem genialny. - Andres dotknął swojej brody palcem wskazującym.
 Natalia, Ludmiła i Leon wybuchnęli głośnym śmiechem. Po chwili Calixto również do nich dołączył. 
- Co wam tak wesoło? - zapytała mama Natalii, która właśnie opuściła swój gabinet.
- Przepraszam, że przeszkadzamy ci w pracy. Ale wiesz przecież, że Andres jest mistrzem stwarzania śmiesznych sytuacji.
- Nie przeszkadzacie mi córeczko! Właśnie skończyłam pracę i idę ugotować obiad.
 Dziewczyna posłała rodzicielce uśmiech. Ta odwzajemniła gest i udała się do kuchni. 
- Ale masz fajną mamę. - powiedział Andres.
- A myślisz, że jaki jest powód mojej zajebistości? Mam to w genach. - powiedziała Natalia.
 Leon i Ludmiła po raz kolejny zaśmiali się. Hiszpanka puściła do nich oczko. Następnie wszyscy zajęli się scenariuszem. Chcieli, żeby był idealny.

28 czerwca 2017 rok

- Ludmiła! Szybciej! Przecież nie będziemy czekać w nieskończoność! - krzyczał Leon, pakując ogromną walizkę blondynki do bagażnika swojego samochodu.
- Już idę! Tylko muszę poprawi fryzurę!
- Jedziemy na wakacje, a nie pokaz mody!
 Natalia zaśmiała się i wzięła duży kęs batonika czekoladowego. Andres spojrzał na koleżankę ze zdziwieniem.
- Z czego się śmiejesz?
- Z rozmowy Ludmiły i Leona.
- A co w niej śmiesznego?
 Dziewczyna popatrzyła na kolegę. On wzruszył ramionami i posłał jej lekki uśmiech. Natalia westchnęła ciężko i powiedziała:
- Zupełnie nic. 
- Więc czemu się śmiejesz?
- Zostawmy to, okej?
- Ale co mamy zostawić? Ja tylko chcę wiedzieć, co w tej rozmowie było śmieszne?
- Nie ważne. - mówiąc to wzięła kolejnego gryza.
 Kilka sekund później usłyszeli trzaskanie drzwi. Ludmiła stała przed nimi, próbując włożyć klucz do dziurki. Udało jej się to dopiero po chwili. Zamknęła dom i ruszyła w stronę przyjaciół, którzy zdążyli już wejść do samochodu.
- Ja chciałam siedzieć z przodu. - zwróciła się do Andresa, który właśnie zapinał pasy.
- A ja chciałem wyjechać dwie godziny temu. - powiedział Verdas z uśmiechem.
 Dziewczyna wystawiła mu język, po czym zajęła miejsce z tyłu. Gdy już zapięła pasy, Leon odpalił samochód. Przez pierwsze kilka minut jechali w ciszy. Było to dla nich dziwne, ponieważ zawsze mięli miliony tematów do rozmowy. Jednak nikt nie chciał przerwać milczenia.
- Bawimy się w minutę ciszy? - zapytał po chwili Andres.
 Cała trójka wybuchnęła głośnym śmiechem, a chłopak spojrzał na nich ze zdziwieniem.
- Po raz kolejny śmiejecie się z czegoś, o czym ja nie wiem! Przestańcie, bo za chwilę się obrażę!
- Andy, nie fochaj się! - powiedziała Natalia.
- Czego mam nie robić?
- Nie fochać się!
- Mogłabyś przetłumaczyć mi to na hiszpański? Nie rozumiem, co mówisz!
- Fochać znaczy obrażać się!
- A o co niby miałbym się obrazić?
- Nie ważne. - powiedziała Ludmiła, trochę poirytowana zaistniałą sytuacją.
- Co się tak złościsz Luśka? - zapytał Verdas.
- Po prostu nie mam humoru. - odpowiedziała.
 Naty popatrzyła na blondynkę, po czym zaczęła ją łaskotać. Ludmiła wybuchnęła głośnym, niekontrolowanym śmiechem.
- Wiedziałam, że masz łaskotki! Po prostu wiedziałam!
 Kolejne kilometry minęły im w bardzo dobrym nastroju. Żartowali, śmiali się, opowiadali "historie z życia wzięte". 
 Gdy w końcu dojechali na miejsce Leon stwierdził, że to będą najlepsze wakacje ich życia.

4 kwietnia 2021 rok

 Wolnym krokiem szła w stronę domu Natalii. Miała się tam spotkać z przyjaciółmi. Co sobotę widywali się w domu jednego z nich. Tym razem wypadło na hiszpankę. 
 Gdy tylko przekroczyła próg domu państwa Ponte, usłyszała swoje imię:
- Ciocia Ludmiła przyszła! Mamo! Chodź szybko! - krzyczała mała dziewczynka o imieniu Alba.
- Dzień dobry słoneczko. - powiedziała blondynka biorąc ją na ręce.
- Ciociu, ale ty masz duży brzuch! Co tam chowasz?
- Noszę tam małego dzidziusia, który już niedługo pojawi się na świecie.
- Naprawdę?! Ale fajnie! Oby to była dziewczynka! Facundo i Jorge nie chcą bawić się ze mną w księżniczki! - zrobiła niezadowoloną minę.
- Czyli wujkowie już są, tak?
- Tak! Siedzą z mamą w salonie!
 Kobieta uśmiechnęła się do dziewczynki, po czym ruszyła z nią w stronę pomieszczenia. Kilka sekund później ujrzała swoich przyjaciół. Bardzo cieszyła się z tego spotkania. Odstawiła dziewczynkę na ziemię i zajęła miejsce obok Natalii.
- Słyszałam, że wasi chłopcy nie chcą bawić się z Albą w księżniczki.
- Mój Facu na pewno nie będzie nosił sukienki i skrzydeł. - powiedział Leon udając obrażonego. - Viola chybaby mnie zabiła. - dodał po chwili.
 Natalia i Ludmiła zaśmiały się. Potem spojrzały na Andresa z przerażeniem.
- Proszę... Nie pytaj o co nam chodzi. - odrzekła blondynka.
 Jednak mężczyzna był tak zajęty przyglądaniem się swojemu synowi, że nie zwrócił na nie uwagi. Natalia szturchnęła Ludmiłę w ramię i spojrzała na nią porozumiewawczo. Obie dziewczyny zachichotały cicho. 
 Leon podszedł do swojego syna, który uderzył się w rękę i zaczął płakać. Wziął go na kolana i zaczął masować obolałe miejsce.
- Mam nadzieję, że nasze dzieci będą tak dobrymi przyjaciółmi, jak my. - powiedziała Ludmiła dotykając swojego ciążowego brzuszka.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Witam was w ten jakże przepiękny wieczór! <3
Dawno nic nie dodawałam, więc czas zająć się zamówieniami! :3
Z góry przepraszam za prawie całkowity brak komedii w tym OS'ie! Nie potrafię pisać tego gatunku!
Mam jednak nadzieję, że wam się podoba!
Oczywiście w szczególności mojemu Anonimkowi i jego przyjaciółkom! :*
Kolejne zamówienie w niedzielę! <3
Victoria Evans

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana !
    Jakie to cudowne ! <3
    Uwielbiam ich ! *_*
    sdglkasjdghe ! <3
    Zaniedbałam boga ;//
    nic nie dodawałam od dawna ;//
    po prostu nie wiem jak to się stało :O
    ale twój OS jest fenomenalny ! <3
    Pozdrawiam xxx

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeeej <3
    Kocham ;*
    Wiedziałaś że to ja zamawiałam? :P
    Tylko z Anonima ;) Jak mi nie wierzysz to trudno ;)
    Ahh <3 Andres <3 Jak go nie można kochać?
    Dziękuje za tego Parta :*
    Całuję :*

    Natka :3

    P.S : Tak wiem że to było troszeczke dawno ^^

    OdpowiedzUsuń