wtorek, 6 stycznia 2015

#2 One Shot: Laraxi "Nie martw się, to minie" (na zamówienie Cathy Lambre)

One Shot: Laraxi "Nie martw się, to minie"
Para: Laraxi
Gatunek: Romans, dramat, obyczajowy
Dedyk: Cathy Lambre



 Czy prawdziwa miłość zawsze jest szczęśliwa? Oczywiście! Nie koniecznie. Nawet szczere uczucie nie daje gwarancji dobrego samopoczucia. Czasem zdarza się, że jedna osoba kocha kogoś nad życie, a ten ktoś nie czuje do niej niczego poza przyjaźnią. Co wtedy zrobić? Załamać się? Nie! Zapomnieć? Za trudne! Pomimo to kochać? Niewykonalne!
 Trzeba po prostu szukać szczęścia i zrozumienia gdzie indziej. Nie mówię, że jest to łatwe, ale wykonalne! Musimy jak najszybciej pogodzić się ze swoim losem i starać się funkcjonować normalnie. Bo pomimo przykrości, która nas spotkała, na pewno natkniemy się na kogoś, kto będzie przy nas dzień i noc do końca życia.

"Kocham cię, wiesz? Czy ty czujesz to samo?"

23 lipca 2014 rok

 Założyła na głowę swój czerwono-czarny kask i przekręciła kluczyk w stacyjce. Po raz kolejny czuła, że naprawdę żyje. Każda, nawet najkrótsza przejażdżka dawała jej wiele radości. Już wsiadając na motor miała motylki w brzuchu, a co dopiero jadąc nim po torze wyścigowym.
 Robiąc siódme okrążenie zauważyła chłopców, którzy wchodzą do przebieralni. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To byli najlepsi przyjaciele dwudziestolatki. Ich bliska relacja zaczęła się w pierwszej klasie gimnazjum i trwa aż do dziś.
 Około pięć miesięcy temu jeden z nich stał się dla niej kimś więcej. Tak. Ona - szara myszka będąca w cieniu starszej siostry, która została modelką - i On - najprzystojniejszy chłopak na ziemi, obiekt westchnień wielu dziewczyn w Buenos Aires. Los chciał, że ich dłonie splotły się, a ciała stworzyły jedną, spójną całość. Od tamtego pamiętnego dnia serce dziewczyny biło tylko i wyłącznie w rytm jego imienia - Leon.

"Wśród serc tysiąca mam jedno wybrane. 
Jedno jest tylko przeze mnie kochane."

- Kiedy jej o tym powiesz? - nisko chłopak spoglądał na przyjaciela wyczekująco.
- Sam nie wiem. Ale na pewno nie teraz.
- Dlaczego? Im dłużej będziesz zwlekał, tym bardziej będzie cierpiała.
 Verdas wyciągnął z plecaka butelkę wody mineralnej i upił z niej duży łyk. Maxi włożył ręce do kieszeni i zaczął nerwowo tupać nogą.
- A myślisz, że jak teraz się o tym dowie, to nie będzie cierpiała? 
 Chłopak w czapce rzucił koledze zabójcze spojrzenie. "Co on sobie wyobraża?! Jak może tak ranić biedną Larę?!" - myślał. Leon natomiast miał w głowie jedno. Niską, szczupłą dziewczynę o pięknych, blond włosach i brązowych oczach, która nosiła imię Violetta. Od dwóch tygodni jego serce biło w rytm imienia dwudziestolatki. Jednak nie chciał mówić o tym swojej obecnej dziewczynie. Bał się jej reakcji. Lara bardzo angażowała się w związek i zerwanie na pewno zniszczyłoby ją.
- Na pewno będzie, ale mniej. Lepiej, żeby dowiedziała się po dwóch tygodniach, a nie dwóch latach.
 Maxi przecząco pokiwał głową, po czym wyjął z szafki swój granatowy kask. Leon spojrzał na kolegę z wyraźnym niezadowoleniem. Ponte tylko wzruszył ramionami i opuścił przebieralnię. W progu zderzył się z Larą, która upadła na ziemię. Oczywiście pomógł jej wstać i zaczął histeryzować.
- Nic ci nie jest?! Dobrze się czujesz?! Nie złamałaś czego?!
- Nie Maxi. Czuję się świetnie. - zaśmiała się ukazując szereg białych zębów.
 Lekko zarumieniony chłopak również wyszczerzył się do koleżanki. 
 Kilka sekund później z przebieralni wyszedł Verdas. Lara natychmiastowo podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Leon spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Widać było, że nie czuje do dziewczyny nic oprócz przyjaźni. Lara jednak nie zauważała tego. Była tak bardzo zaślepiona miłością, że nikt nie umiał przemówić jej do rozsądku.

"Miłość jest ślepa."

2 sierpnia 2014 roku

 Tego słonecznego dnia jej cały świat legł w gruzach. Dlaczego? Zobaczyła jak ukochany okazuje miłość innej. Tak po prostu stali na chodniku niedaleko jej domu i całowali się. Bez żadnych wyrzutów sumienia.
 Do oczu dziewczyny napłynęły słone łzy, które szybko zaczęły moczyć jej policzki. Podeszła do całującej się pary i oderwała chłopaka od tej larwy. Spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem i powiedział:
- Nie chciałem, żebyś dowiedziała się w taki sposób...
- Nie chciałeś?! Nie chciałeś?! I co z tego?!
 Nie miał pojęcia, jak bardzo ją zranił. Co on sobie myślał? Że ukrywając romans z jej starszą siostrą załatwi wszystkie sprawy i jej nie zrani?! Idiota. Ze łzami spływającymi po policzkach odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę domu. Nie mogła dłużej patrzeć na Violettę, która po raz kolejny zabrała jej wszystko. 
 Wpadła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Nie ukrywała swoich emocji. Zaczęła wrzeszczeć i rzucać poduszkami po całym pokoju. Kilka minut później zabrała z szafki nocnej zdjęcie swojego starszego brata, Clementa. Tak bardzo chciała, żeby był tu i powiedział jej, że wszystko będzie dobrze. Na Maxiego i Leona nie mogła liczyć! To jednak marzenie, które nigdy się nie spełni. Clement zginął dwa lata temu w wypadku. 
 Dziewczyna wiedząc, że straciła wszystko i jest całkiem sama pobiegła do kuchni. Wyjęła z szafki tabletki nasenne. W przypływie euforii rzuciła nimi o ścianę, a sama bezwładnie upadła. Skulona leżała na podłodze i płakała. Tak bardzo chciała żeby był przy niej ktoś, kto mógłby ją wesprzeć. Rodzice wyjechali, Viola nigdy jej nie lubiła, Clement nie żyje, Leon ją zdradził, a Maxi na pewno zostanie ze swoim przyjacielem.
 Wzięła głęboki oddech i wstała. Potem wolnym krokiem poszła do łazienki. Wiedziała, że Violetta nie wróci prędko do domu, więc nie zamykała drzwi na klucz. Napuściła do wanny gorącej wody, rozebrała się do bielizny i wyjęła z szafki żyletkę. Potem spuściła żaluzje. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała okropnie. Postanowiła uczesać się, przemyć twarz i zrobić lekki makijaż. Po co? Sama nie wiedziała. Może po prostu chciała umrzeć z zadbaną buźką?
 Po wykonaniu tych wszystkich czynności weszła do wanny. Kilka minut później zaczęła bardzo źle się czuć. Nigdy nie lubiła myć się w gorącej wodzie. Uśmiechnęła się do siebie i podniosła żyletkę, którą wcześniej położyła na szafce obok wanny. Przyłożyła ostre narzędzie do zewnętrznej strony ręki i...
 Usłyszała, jak ktoś biegnie po schodach. Kilka sekund później w drzwiach stanął przerażony Maxi.
- Lara! Nie rób tego!
- Idź sobie do Leona... To twój przyjaciel!
- Po tym co ci zrobił już nigdy tak go nie nazwę!
 Dziewczyna spojrzała na Maxiego półprzytomnym wzrokiem. 
- Kłamiesz!
- Nie Lara, nie kłamię! Mówiłem mu, żeby przestał cię ranić, ale on nie słuchał! Twoja durna siostra owinęła go sobie wokół palca...
 - Wiem o tym... Widziałam ich razem.
- Leon napisał mi wiadomość, że przyłapałaś go i Violę. Wiedziałem, że ten widok cię zrani, więc od razu tutaj przybiegłem.
- Po co? 
- Nie chciałem żebyś sobie coś zrobiła. Bałem się, że cię stracę.
 Po tych słowach chłopak podszedł do dziewczyny i podał jej rękę. Lara spojrzała na przyjaciela, po czym chwyciła go za dłoń. Pomógł jej wyjść z wanny. Spojrzała na niego ze smutkiem.
- Serce mnie boli. - powiedziała przez łzy.
- Nie martw się, to minie.
 Po tych słowach Maxi złożył na ustach Lary namiętny pocałunek. Dziewczyna objęła go ramionami i odwzajemniła gest. Tego dnia wszystko się zmieniło...

"Widzisz? On jednak nie był ci pisany..."

Dwa lata po tym zdarzeniu Lara została żoną Maxiego. Tak, zaprosił ją na kolację i oświadczył się dokładnie w drugą rocznicę ich pierwszego pocałunku. Była to jedna z wielu romantycznych niespodzianek, które Ponte fundował dziewczynie. 
 A Leon? Zostawił Violettę, która zdradziła go z Diego. Po tym zdarzeniu próbował ponownie zaprzyjaźnić się z państwem Ponte, ale Maxi i Lara kompletnie nie zwracali na niego uwagi. W końcu zrozumiał, że zdradzając byłą ukochaną zachował się jak świnia oraz stracił wszystko, co w życiu najcenniejsze - miłość i przyjaźń.

"Widzisz? Kiedyś to ona była nieszczęśliwa przez ciebie. Teraz ty cierpisz przez brak kontaktu z nią."

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Dobry wieczór! :3 Tak się prezentuje moje pierwsze zamówienie! ^^
Moim zdaniem jest beznadziejne... Ostatnio nie umiem napisać nic wartego zainteresowania! -.-
Mam jednak nadzieję, że Ci się podoba Cathy! <3
Ale z góry przepraszam... 
Victoria Evans

2 komentarze:

  1. ojejuś <3
    cuudo kochana !! /
    beso beso Laraxi ! <3
    uwielbiam czytywać twe OS'y <3 !!
    czekam na kolejny z niecierpliwością :)

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócę. xx

    Kiedyś Cathy Lambre.

    OdpowiedzUsuń